poniedziałek, 9 marca 2015

Odc.5 - o Pepsi i Błyskawicy :)

Któż nie zna opowieści o Pocahontas? Na pewno każdemu obiło się o uszy imię tej córki indiańskiego wodza. Jednak nie o niej dziś chcę Wam opowiedzieć a o jej synu.

Książka "Syn Pocahontas: Prawdziwa opowieść" Mari Hanes jest tak właściwie taką książką dziecięco-młodzieżową. Dostałam ją dawno dawno temu na Boże Narodzenie. Czytałam ją chyba trzy razy, ale jak jeszcze chodziłam do podstawówki a ostatnio mąż dał mi ją do czytania jak nie wiedziałam co wybrać:)

Thomas Pepsicanough Rolf jest w połowie Anglikiem a w połowie Algonkinem. To ojciec Pocahontas, wielki wódz Powhatan, nadał wnukowi to drugie imię. Ale dopiero jak chłopak był dorosły to dowiedział się od swojej ciotki co ono oznacza. "Twoje imię, Pepsicanough, jest proroctwem. Oznacza ono miejsce, gdzie łączą się ze sobą dwie potężne rzeki. Spójrz przed siebie. Widzisz wielki zgiełk i wrzawę tam, gdzie te dwie rzeki się łączą. Jednak wkrótce te potężne wody stają się jedną. Łączą się, by stać się jedną rzeką o wiele potężniejszą niż przedtem." To właśnie dobrze opisywało Thomasa, bo czuł się rozrywany, czuł zamęt spowodowany zarówno angielską jak i algonkińską krwią. Te słowa dały mu nadzieję, że kiedyś wszystko się uspokoi i będzie "jedną potężną rzeką". Jednak do tego czasu wiele się działo.

Thomas wychowywał się w Szkocji u swojego dziadka. Jego matka zmarła jak był mały a ojciec przebywał za oceanem. Chłopak marzył o tym, żeby dołączyć do niego w Jamestown. Pewnego dnia jak grom z jasnego nieba spada na niego wiadomość o śmierci ojca. A przyczynił się do tego jego algonkiński wuj. W tym momencie Pepsi (tak nazwała go pewna dziewczyna, Jane) odrzuca wszystko co indiańskie i wybiera Anglię na swój jedyny dom. Jednak los miał dla niego kilka niespodzianek i chłopak wybrał się w podróż do Ameryki. Miał ze sobą swojego wspaniałego sokoła, Błyskawicę. Jego polowania były główną atrakcją na statku.

W Ameryce Pepsi zamieszkał w Varina - dawnym domu jego rodziców. Pola zarosły, dom był prawie ruiną, ale chłopak nie poddawał się tak łatwo. Zabrał się za naprawy i niedługo potem zrobił porządek ze swoją ziemią. Bardzo pomógł mu brat jego matki, Parahunt. Nauczył go wielu pożytecznych a czasem nawet ratujących życie rzeczy. No i była jeszcze Jane, w której Pepsi się zakochał. Ze wzajemnością. Ale czy mogli być razem? Czy ojciec Jane pozwoli jej poślubić pół-Indianina? Z książki dowiemy się
również czy nasz bohater przełamie w sobie nienawiść i spotka się z Opechem, który był odpowiedzialny za śmierć jego ojca.

Książka, jak wskazuje nam tytuł, jest prawdziwą opowieścią. Mari Hanes bardzo ciekawie snuje opowieść o synu Pocahontas. Przenosi nas do innego świata i innego czasu. Pokazuje nam jak Thomas Pepsicanough Rolf podczas długiej i trudnej podróży odkrywa kim jest i do jakiego świata należy. Moja ocena - 5/6, czyli polecam:)

9 komentarzy:

  1. Powiem szczerze, że taka tematyka w dzieciństwie mnie nie interesowała. Cholerka wie dlaczego :)
    Teraz bym dziecku przeczytała.. a czytam ostatnio głównie dziecku - o sobie zapominam...

    http://www.MartynaG.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie takie typowo indiańskie książki też nie interesowały, ale to taka mieszanka jest:)

      Usuń
  2. Oglądałam jeden raz tą bajkę. Nie wiedziałam, że jest książka, nie mówiąc już o historii syna Pocahontas. To musi być naprawdę piękna książka. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba sie skusze. Zainteresowalas mnie swoja recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna recenzja, w dzieciństwie uwielbiałam takie książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawa recenzja (wciągnęło mnie Twoje streszczenie). Z chęcią przeczytam jak tylko zdobędę lekturę:) Pozdrawiam mamowiesz.pl

    OdpowiedzUsuń